Małgorzata Starosta rozkwita na naszych oczach jak… bukiet wina. Zaskakuje w każdej książce, odkrywa coraz to nowsze legendy, a przede wszystkim: bawi nas (czytelników do łez). Już pierwszego września do najlepszych księgarń w Polsce trafi najnowsza powieść: Wina wina. Wykwintna komedia kryminalna to niesamowita zagadka zamkniętego pokoju, nie zabraknie tu charyzmatycznych bohaterów i pewnej winnej zagadki. Miałam zaszczyt, dokładnie siedem dni przed premierą, porozmawiać z Małgorzatą Starostą o tym trunku, ale nie tylko. Mamy dla Was też pewne sekrety!
Wina wina Małgorzata Starosta
Kiedy Agata Śródka, „panna z odzysku” – restauratorka i celebrytka, postanawia założyć winnicę w gościnieckim pałacu, nie spodziewa się, że ta przygoda zaprowadzi ją w sam środek morderczej intrygi, której ofiarami padną jej były mąż, młoda rywalka i leciwa dama. Niewiele zabraknie, żeby i ona sama straciła życie.
Skrywane przez lata sekrety wylewają się wraz ze strumieniami znakomitego wina, nie każdy okazuje się tym, za kogo się podaje, a prowadzący śledztwo gubią się w gąszczu tajemnic i kłamstw. Legenda cysterskiego zakonu odżywa i niespodziewanie ujawnia prawdziwe pragnienie winiarza, pomagając w zdemaskowaniu mordercy, choć wszystko to i tak wina wina.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Kot pyta:
Wina wina, moja bardzo wielka wina, ile musiałaś wypić wina, aby stworzyć tak smakowitą komedię kryminalną? Tu czytelnik może czuć się jak koneser! Jesteś aż taką fanką wina?
Małgorzata Starosta (MS): Wcale nie jestem! Zupełnie nie znam się na winie i pewnie z tego powodu postanowiłam się z nim bliżej zaprzyjaźnić. Jestem natomiast wielką fanką książek i filmów, których akcja toczy się w winnicach. Szczególnie zaś lubię Petera Mayle’a, a za jego „Dobry rok” dałabym mu nagrodę Nobla. Pokojową :). Natomiast, żeby odpowiedzieć na pierwsze pytanie, muszę wyznać, że nie wypiłam ani kropelki wina, kiedy pracowałam nad książką. Dopiero, gdy uzyskała ostateczny kształt, pozwoliłam sobie na kieliszek musującego.
A dlaczego akurat główna bohaterka, czyli Agata Sródka, jest restauratorką?
MS: Kulinaria we wszystkich moich poprzednich książkach stanowiły istotne tło. Bohaterowie wciąż coś jedli, pili, pichcili i piekli. Już w „Pruskich babach” powołałam do życia charakternego kucharza, który przybliżał nam smaki Podlasia i Kaszub.
Seria, którą rozpoczyna „Wina wina” pomyślana została jako cykl książek niejako podróżniczych – każdy tom przeniesie nas do innego zakątka kraju, musiałam więc znaleźć dla bohaterki zawód, który to umożliwi. I wówczas wpadłam na pomysł, żeby była znaną restauratorką, która będzie zapraszana, jak to celebrytka, jako gość specjalny czy też juror, w ciekawe miejsca. W ten sposób będę mogła przywrócić blask odrobinę zapomnianym zakątkom Polski i przybliżyć kuchnię regionalną.
Jedną z rad dla początkujących pisarzy jest przeżycie tego, co ma ochotę się zaserwować swoim bohaterom. Te złote słowa, jednak nijak nie wpasowują się w gatunek kryminału czy horroru. Jaki jest Twój sekret? W „Winie wina” mamy tak wiarygodnych i nietuzinkowych bohaterów, normalnie słyszę ich głosy w swojej głowie!
MS: Nie wiem, czy to sekret, ale każda moja książka zaczyna się od bohaterów. Najpierw pojawia mi się przed oczami scena, w tejże scenie występują postaci, a dopiero później, czasami dużo później, powstaje linia fabularna. I może właśnie przez to, że ja ich zawsze widzę i słyszę, jestem w stanie odtworzyć charaktery tych postaci, jakby byli żywymi ludźmi. Porównałabym to do obserwowania spektaklu w teatrze – tam właśnie papierowe osoby zyskują prawdziwą duszę. Rzadko też skupiam się na fizyczności moich bohaterów, wychodząc z założenia, że to w ogóle nie jest istotne – znów wracamy do teatru: jedną rolę może zagrać dziesięć różniących się od siebie fizycznie aktorek, ale to wciąż będzie ta sama bohaterka. O wiele istotniejsze jest oddanie temperamentu, nawyków, cech osobowości decydujących o tym, że ta postać od razu zapada nam w pamięć i nie pomylimy jej z nikim.
Klasyczna zagadka zamkniętego pokoju, to trochę jak escape room dla naszych bohaterów. Czy od razu wiesz, kto będzie ofiarą, a kto katem? Jak wygląda Twoje planowanie powieści?
MS: Z tym bywa bardzo różnie. Jeśli jako pierwszą scenę zobaczę morderstwo, to wówczas wiem, kto zginął i z czyjej ręki. Wtedy pozostaje mi znaleźć motywy zbrodni i szukam ich tak samo, jak robi to Czytelnik. Ale jeśli morderstwo wyskakuje mi nagle jak filip z konopi, to… klops. Czasami do samego końca nie wiem, kto jest złoczyńcem. Staram się planować główną linię fabularną, ale na końcu najczęściej okazuje się, że zupełnie się tych planów nie trzymam. I mnie to w gruncie rzeczy zupełnie nie przeszkadza, tak jest ciekawiej, a nade wszystko zaskoczony autor oznacza, że i Czytelnik będzie się dziwił.
To wielka sztuka potrafić rozśmieszyć czytelnika, charakterna Agata Śródka i jej celne riposty, a do tego Michel Blanc, narcyz, które skrada całe show. Czy ci bohaterowie istnieją naprawdę? Co Ciebie inspiruje?
MS: Żaden z bohaterów Winy wina nie istnieje, poza moją głową, ale każdy zawiera w sobie szczyptę osoby lub postaci znanej z popkultury. Inaczej niż w poprzednich książkach, tym razem chciałam się pokłonić moim ulubionym bohaterom literackim i filmowym. I tak na przykład Agata Śródka imię otrzymała po Agacie Christie, a temperament po Agacie Raisin, bohaterce jednego z najlepszych cykli komedii kryminalnych. Do tego uwielbia szpilki tak jak Joanna Chmielewska i jest tak samo bystra. Michel… on także posiada pierwowzór, zarówno jego charakter jak i imię zaczerpnęłam z mojego ulubionego serialu obyczajowego, który obejrzałam chyba już ze sto razy. Mam tu na myśli „Gilmore Girls”, w którym najbardziej ze wszystkich bohaterów ukochałam sobie właśnie Michela będącego idealnym stereotypem geja-divy. Mój Michel z czasem mocno się rozwinie, ale charakterek mu pozostanie. Pozostali bohaterowie przypominają postaci z książek Agaty Christie i to także był zabieg celowy. Chciałam napisać klasyczny kryminał, z zagadką zamkniętego pokoju, ale taki, w którym humor będzie mocno rozładowywał napięcie.
Czy potrafisz śmiać się ze wszystkiego? Do komedii kryminalnej została przyczepiona łatka absurdalnego humoru, bo skoro można śmiać się z trupa, to gdzie leży granica dobrego smaku?
MS: Może nawet nie tyle absurdalnego humoru, co tworzenia absurdalnych sytuacji. I, mówiąc całkiem szczerze, ja nie jestem fanką tego rodzaju tak książek jak i filmów. Zwróć uwagę, że w moich książkach humor opiera się przede wszystkim na dialogach i niekiedy uszczypliwych komentarzach narratora, ale, gdyby je usunąć, w dalszym ciągu mielibyśmy powieść obyczajowo-kryminalną, a nie groteskę czy farsę. Wydaje mi się też, że żaden twórca kryminałów ironicznych nie śmieje się ze zbrodni. Ona zawsze jest na poważnie, w końcu umiera człowiek (lub ludzie). Komizm wkracza wraz z bohaterami, którzy mniej lub bardziej udolnie usiłują rozwikłać zagadkę. I tu właśnie jest granica – kryminał jest odmianą prozy realistycznej. A więc i bohaterowie i fabuła muszą trzymać się realiów, nie być przejaskrawione czy opierać się na pokracznych stereotypach. Tego w mojej twórczości na pewno nie będzie, bo uważam, że literatura rozrywkowa także pisana jest dla inteligentnych odbiorców.
Jakie wino powinni pić czytelnicy podczas czytania Winy wina?
MS: Takie, jakie lubią :). W Winie wina pojawia się każdy rodzaj i wiele gatunków, bo przecież każdy ma inny gust. Ja z pewnością sięgnęłabym po różowe z nutą truskawek :).
Który z bohaterów ma coś z Ciebie, który jest Ci po prostu bliższy i dlaczego?
MS: W tej książce jest niewiele mnie, ja byłam obserwującym i komentującym narratorem, zupełnie nie identyfikowałam się z żadną z postaci. Ale… Musi być ale, oczywiście: Leokadia Schmidt jest moją ulubienicą, mam słabość do błyskotliwych staruszek, więc w wypowiedziach tej pani można znaleźć sporo z mojej babci.
Czy Agata Śródka powróci?
MS: Miejmy nadzieję! Teraz wszystko w rękach Czytelników. Kolejna przygoda Agaty jest już w rękach Wydawnictwa, ale, od tego, jak Czytelnicy zareagują na pierwszy tom, zależy los drugiego i kolejnych. Proszę więc o trzymanie kciuków i czytanie :).
Pingback: Wina wina - Małgorzata Starosta - Z kotem czytane