Przejdź do treści
Strona główna » Miasto Snów – Adam Faber

Miasto Snów – Adam Faber

Magiczny powrót do dzieciństwa!

10🐾 /10

Są takie książki, do których wraca się mimo wszystko. Dla mnie taką przygodą zawsze był Harry Potter. Pełne magii opowieści zabierały mnie w inny świat i choć zapewne znam już na pamięć wydarzenia, wciąż sprawia mi to olbrzymią radość. Długo szukałam lektury, która nie będzie infantylna, a w dodatku będę mogła przeżyć niesamowitą przygodę. Tak o to trafiłam na „Miasto snów” autorstwa Adama Fabera.

Z dystansem staram się podchodzić do gatunku fantastyki młodzieżowej, czując się już poniekąd za stara na bajeczki, więc trudno mnie zadowolić w tym temacie. Nie chcę głupiutkich postaci, drętwych, specjalnie umoralnionych dialogów. Pragnę przygody, tych emocji, które przeżywam z Harrym Potterem i wiecie co? Trafiłam na coś, wyjątkowego, oryginalnego, a jednocześnie tak zupełnie innego od świata, który dotąd znałam. Teraz dopiero zrozumiałam jak nietrafne i krzywdzące może być porównywanie autora do J. K. Rowling. Dlaczego? Bo sam stworzył cudowny świat, inny rodzaj magii, zaskakującą fabułę i… po prostu mnie oczarował. Musiałam od razu sięgnąć po drugą część, a gdyby była dostępna trzecia, to bym zniknęła na kolejne dni!

Miasto Snów opowiada historię March Sky – na pozór normalnej nastolatki, pełnej buntu. Skrzywdzona przez życie, wychowywała się bez ojca i w szkole rówieśnicy dają jej również popalić, a niski wzrost staje się przedmiotem przemocy psychicznej, drwin, na które nie powinno się nigdy pozwalać. I w tej chwili Adam Faber najbardziej mi zaimponował, bo w magicznej opowieści przemycił ważny temat. Tej przemocy może doświadczać młodszy czytelnik, może zrozumieć, że nie jest w tym wszystkim sam. Za mało się mówi o tym temacie. March Sky oprócz szkolnych problemów ma coraz mroczniejsze sny, w dodatku czuje się obserwowana. Nie wie, jaką tajemnice skrywa w sobie, nie wie, dokąd doprowadzi ją pewna postać, która wciąż się jej przygląda.

W tej przygodzie nic nie jest czarno-białe. Choć Adam Faber niewątpliwie słusznie dobiera antagonistów, robi to w taki sposób, aby czytelnik nie uznał czegoś za oczywistego. Walka dobra ze złem, snów z jawą, przyjaźni z nienawiścią przeplata się podczas przygody. Zostałam porwana w wir wydarzeń i nie wiem, kiedy minęła mi pierwsza książka. Choć można powiedzieć o March Sky jako typowej nastolatce, tak warto zauważyć jej zmianę na łamach całej powieści. Początkowo wydaje się irytująca, rozkapryszona, ale później dojrzewa, nabiera kolorów. Zdecydowanie plusem są bohaterowie, nietuzinkowi, wyjątkowi, przecudowni. Piątka pokochałam całym sercem, a tutaj, w Mieście Snów, czasami boimy się zaufać. Kraina Ferów starała się moją ostoją, miejscem, gdzie będę uciekać i ponownie tak jak kiedyś w dzieciństwie oczekiwać na ostatni już tom serii. Naprawdę nie wiem, kiedy przeczytałam te dwa tomy, ale… Czuję olbrzymi niedosyt.

Jestem po prostu zachwycona, muszę poznać więcej powieści z Kronik Jaaru. I uważajcie, nigdy nie wiecie, co może Was spotkać w snach. Dziękuję Weneedya!

Cytaty:

„Bardziej martwiło ją to, że w zasadzie między słowami Isel zdawała się mówić: „Tak, jesteś nienormalna”. I że mogła mieć rację.”


„- Powiedz mi, jak wiele nienormalnych rzeczy ostatnio widziałaś? – spytał. – Nadal uważasz, że świat dzieli się na to, co normalne i na to, co dziwne? Może po prostu jesteś… niezwyczajna? To źle?”

„- Boisz się mnie? – spytał z wyższością. (…)
– Czuję do ciebie wstręt – odparła bez emocji. – Twoim zdaniem to to samo co strach?”


„- Wiesz – powiedział – czasami trzeba się bać i nie wierzyć w swoje szczęście, a mimo wszystko próbować. Nie da się przygotować na wszystko ani być zbyt ostrożnym.”

2 komentarze do “Miasto Snów – Adam Faber”

Dodaj komentarz