Pięć Królestw Strażnicy Kryształów to trzeci (na razie najlepszy!) z pięciotomowej serii. I jedno jest pewne, gdyby były dostępne pozostałe książki, to wzięłabym urlop od życia oraz obowiązków. Każdy powinien zapoznać się z twórczością Brandona Mulla. Tymi słowami mogłabym zakończyć recenzję, bo trudno opisać fenomen serii młodzieżowych, gdy chociaż raz nie wyruszy w podróż do Baśnioboru czy Pięciu Królestw. Światy tworzone przez Mulla są magiczne, dostarczają nam nie tylko przygody, ale przede wszystkim rozrywki, doskonałej zabawy. Pięć Królestw ma specjalne miejsce w moim sercu, bo ta seria jest po prostu genialna, im dalej, tym bardziej wyborna. Na czym polega jej wyjątkowość?
Jeśli jeszcze nie wybraliście się do Pięciu Królestw,
to jest to fantastyka młodzieżowa opowiadająca o grupie nastolatków, która nagle… zostaje porwana i uznana za niewolników w totalnie obcym świecie! W świecie, w którym nie ma powrotu do „starego życia”, Twoi bliscy nawet nie pamiętają, że ktoś taki jak Ty istnieje. Wplątani w bieg wydarzeń poznajemy zasady i reguły gry (albo przetrwania) w Pięciu Królestwach, bo szybko się okazuje, że wiąże nas nie tylko wspólna przeszłość, ale także… pewna tajemnica. Każdy tom to kolejna przygoda, zwroty akcji, ale także intryga. Brandon Mull oczarowuje czytelnika niemal na samym początku, a dopiero z ostatnią stroną okazuje się, jak czar słabnie, a my… musimy czekać na IV tom.
„- Chce Pani, żeby się bał.
– To jedna z metod, żeby egoista nie mieszał się do twoich spraw.”
Strażnicy kryształów: lojalność, bunt i niebezpieczeństwo
Nie chcę Wam wnikać za bardzo w fabułę, aby nie zdradzić za dużo, ale Strażnicy Kryształów zaskoczyli mnie wciągającą historią, od której naprawdę trudno się oderwać. Pojawia się pewna tajemnicza technologia, a jej możliwości nie raz i nie dwa namieszają wam w głowach. Roboty, superkomputery i wymyślne gadżety? To tylko początek góry lodowej, bo historia ani na stronę nie zwalnia tempa. Innowacyjne spojrzenie autora jest dowodem na to, że naprawdę ogranicza nas własna wyobraźnia. Z jednej strony obraz świata Pięciu Królestw przeraża i niepokoi, z drugiej zaś jest niesamowicie interesujący. Nagle zaczynamy zadawać sobie pytania, jak my odnaleźlibyśmy się w skórze głównych bohaterów, skazani tylko na siebie. Komu byśmy ufali, przed kim uciekali? Intryg nie ma końca, czasami dajemy się zwieść, innym razem za wszelką cenę próbujemy odwieść bohaterów od popełnienia błędu…
„Zgodnie ze specyfikacją mogę wytrzymać spadek z trzydziestego piętra na kryształ uszlachetniony, ale po co bez potrzeby ryzykować? Co by było, gdybym zwichnął sobie procesor?”
Strażnicy Kryształów to naprawdę książka na jedną noc.
Od tej przygody trudno się oderwać. Na przykładzie losów bohaterów pokazywane są wartości, to jak ważna jest przyjaźń, lojalność, uczciwość. Brandon Mull nie boi się dać pstryczka w nos czytelnikowi. Stawia na drodze naszej ekipy antagonistów, którzy niosą też za sobą jakąś historię (i ciężkie decyzje, wybory…). Pięć Królestw pokazuje, że nic nie jest czarno białe. Niby to tylko zwykła fantastyka młodzieżowa, przygodówka, która wcale nie powinna nam otwierać oczu, ale czy aby na pewno?
Dla wielu twórczość Mulla to pierwsza styczność z czytaniem dla przyjemności i to sprawia, że opowieść staje się wyjątkowa, bo i sentymentalna dla młodzieży. Doskonały początek na stawianie pierwszych kroków gatunku. Pięć Królestw wciąga w wir przygody, a zwroty akcji sprawiają, że zapomina się o obowiązkach i problemach. Wielokrotnie się zaśmiałam, zdarzało się, że przytuliłam Strażników Kryształów do siebie i myślałam sobie, że to tak nie może się skończyć… Ci bohaterowie są wyjątkowi, pozostaną ze mną naprawdę na długo. Teraz już bez żartów, ile muszę czekać na IV tom?!