Przejdź do treści
Strona główna » Saturnin – Jakub Małecki

Saturnin – Jakub Małecki

Barwność Małeckiego

6🐾 /10

Czytając recenzje twórczości autora, widziałam same skrajne opinie. Jaki więc talent musi mieć pisarz, żeby w ten sposób poruszać czytelników? Nie wiedziałam, na co mam się przygotować. „Saturnin” z zagadkowym opisem obiecywał wiele. Nie potrafię nawet zakwalifikować gatunkowo tej powieści. W głowie po Małeckim pozostał mi istny mętlik.

Pierwsze co rzuca mi się w oczy to barwność języka autora, to jak się nim bawi, jak pozwala sobie na różne twory. Czytelnik może wznieść się na wyżyny języka polskiego, co też momentami wiązało się z niezrozumieniem przekazu. Początkowo sądziłam, że historia opowiada o Saturninie, mężczyźnie, który wciąż dojrzewa i wspomina dzieciństwo. Nagle dowiadujemy się, że dziadek znika, a rodzina zaczyna poszukiwania. Tajemniczość i napięcie budują barwne opisy. Małecki stopniowo wprowadza nas w sekrety demonów przeszłości, zmieniając też perspektywę prowadzenia narracji. Pierwszoosobowa forma powoduje mętlik, zmniejszając dystans między bohaterem a czytelnikiem. Niestety, im bardziej rozkręcała się historia, tym większe niezrozumienie budziła. Z poszukiwań dziadka nagle wracamy do okresu wojny i rozwikłania zagadki, skąd się wzięło imię Saturnin. Choć wnikamy w mroczne meandry historii rodzinnej, brakowało mi takiego łącznika. Z miłą chęcią przeczytałabym opracowanie lektury, bo niestety zgubiłam przesłanie samej książki. Wyjątkowy jest język powieści, to w jaki sposób autor bawi się słowem, lecz nie powinniśmy zapominać o jakimś punkcie kulminacyjnym. Co jest prawdą, co myślą, a co wyobrażeniem postaci? Brakowało mi konkretnego określenia tego, co w fabule. Poetyckość niedopowiedzeń zasługuje na wyróżnienie, lecz jako prosty czytelnik niekoniecznie to potrafiłam zrozumieć. Tych konkretów zabrakło mi w każdej perspektywie i oprócz barwności języka oraz metafor namacalnych zmian w psychice bohaterów.

Była to zdecydowanie uczta na warstwie językowej, lecz książka nie została przeze mnie zrozumiana. Nie wiem, czy wynika to z mojego małego doświadczenia z taką lektura, czy po prostu pióro Małeckiego nie jest dla mnie.

Dodaj komentarz