Przejdź do treści
Strona główna » Nic tu po was – Kevin Wilson

Nic tu po was – Kevin Wilson

Nic tu po was, nie pasujecie tu

Jak zapewne wiecie, szukam zawsze książek, które skrywają w sobie wartości, niosą za sobą jakieś przesłanie. Lubię, gdy każda z powieści zostawia coś po sobie. „Nic tu po was” jest właśnie jedną z nich. Wyjątkowa, wzruszająca, symboliczna i surrealistyczna, ale jestem pewna, że zostanie w człowieku na długo. Dlaczego?

Nie czułam się naturalnie, lecz nie musiałam też do niczego się zmuszać. Choć wiedziałam o tym już przedtem, po raz kolejny stwierdziłam, że dzięki bogactwu niemal wszystko staje się normalne.

Nic tu po was – Kevin Wilson

Zderzenie dwóch światów

Lillian i Madison uczą się w tym samym elitarnym liceum, to jest chyba jedna rzecz, która ich łączy. Madison jest rozkapryszoną nastolatką z bogatego domu, zaś Lillian… Nie ma pozycji społecznej, nie ma pieniędzy. Coś do siebie przyciąga te dziewczyny od samego początku. To prawdziwe zderzenie dwóch światów, a ich relacja niesie znamiona przyjaźni. Niestety do czasu, w wyniku pewnych okoliczności (nie zdradzę!) ich kontakt się urywa. Po wielu latach Madison prosi o pomoc byłą przyjaciółkę, aby zajęła się dziećmi męża. Ten jako osoba niebywale ważna w polityce nie ma czasu zajmować się pociechami, które cierpią na tajemniczą chorobę. Lillian ma dopilnować, żeby dzieci wyszły na ludzi, jest tylko jeden haczyk. Bliźniaki, a dokładnie ich skóra, zajmuje się ogniem podczas przeżywania silnych emocji.

Mój ból wyraźnie je intrygował, fascynowało je to, że znoszę go bez skargi. I bez płaczu, co chyba wzbudzało ich podziw. Miałam blizny wojenne, tymczasem ich skóra potrafiła oprzeć się wszystkiemu, nawet ogniowi.

Nic tu po was – Kevin Wilson

Ogień jako symbol braku akceptacji

Przez książkę się po prostu płynie, chociaż mówi o bardzo ważnych rzeczach. Początkowo może nam się to wydawać niesamowicie absurdalne, jakże podejść do książki, której bohaterowie zajmują się ogniem, przecież to totalnie surrealistyczne! A co jeśli to symbol braku akceptacji? Ile razy byliśmy świadkiem sytuacji, w których najchętniej byśmy po prostu zniknęli? Ile razy poczuliśmy się nie dość wartościowi, ważni dla kogoś? Pasierbowie Madison są skazą na nazwisku senatora. Jestem pełna podziwu, jak Kevin Wilson w sposób lekki, czasami wręcz mało poważny, opisuje rzeczy tak istotne w rozwoju (odpowiednim!) dziecka. Czy to nie byłoby to po prostu cudowne, żeby zamiast nauki stawiania granic i walki ze swoimi słabościami, znikać w płomieniach? Wiem, że to dość abstrakcyjne pytanie, lecz po przeczytaniu Nic tu po was zastanawiałam się, ile jesteśmy w stanie zrobić, aby w końcu ktoś nas zaakceptował takimi, jakimi jesteśmy, ze wszystkimi mankamentami i zaletami.

Powiedzieć ci coś? Ludziom zależy tylko na sobie. Ludzie nic nie widzą. Nigdy nie patrzą na to, co jest naprawdę ciekawe. Zawsze patrzą tylko na siebie.

Nic tu po was – Kevin Wilson

Nic tu po was z uśmiechem, ale mądrze!

Jednak nie przerażajcie się, że jest to kaliber książki, który nie jest dla przeciętnego czytelnika. Absolutnie! Nic tu po was to pełna zabawnych sytuacji powieść, ale powieść, która skrywa drugie dno. Nie mogłam się po prostu przestać uśmiechać, gdy śledziłam poczynania bliźniaków i kibicowałam Lillian w walce o ich lepszy byt. Jak widziałam ich oczami wyobraźni, to podziwiałam główną bohaterkę za jej cierpliwość czy wytrwałość. Myślę, że jest to jedna z tych książek, które ukazują trud macierzyństwa, rodzicielstwa, ale przede wszystkim nieuniknioną walkę o akceptację, miłość dziecka. To kolejne z książkowych uniesień, rewelacyjna powieść, piękna i wzruszająca.

Nic tu po Was na Empiku – Bestsellery w super cenach!

We współpracy z Wydawnictwo Agora.

Dodaj komentarz