7th Heaven Anny Levi to niebezpieczna wizja przyszłości, a ja od zawsze miałam słabość do dystopii. Pamiętam, jak zaświeciły mi się, gdy usłyszałam, co przygotowuje Anna Levi. Wyobraźcie sobie świat, w którym to system rządzi. Poza megapolis nie ma życia, ekosystem upadł, a ci, co odłączą się od sieci, nie mają szans na przeżycie. Czy w takiego rodzaju książkach jest miejsce na miłość i walkę z systemem? Gdzie znajduje się granica między utopią a dystopią? Jak zdefiniować szczęście, kiedy wolność jest tylko fatamorganą? Oczami Anny Levi patrzymy na NOWY ŚWIAT, który klaruje nam niebezpieczną wizję tego, do czego zmierzamy.
Czy w tej neonowej rzeczywistości jest szansa na miłość, dom i przyjaźń? Czy i może o tym decyduje system?
7th Heaven to jazda bez trzymanki,
barwione brzegi przyciągają do siebie czytelnika, ale nie ostrzegają, ile emocji kryje się w tej historii.
To nie jest tylko skok w przyszłość, to rollercoaster uczuć. Na ten świat patrzymy oczami bohaterów: Yarary i Conifera. Każde z nich inaczej podchodzi do systemu, każde z nich ma inny w tym wszystkim cel. Ale czy w tej walce jest miejsce na uczucia? Oj, jest, i zapnijcie pasy, bo Anna Levi nie bierze jeńców. Nie daje czytelnikowi wytchnienia ani na stronę. W ułamku sekundy przenosimy się do świata, w którym jesteśmy tylko obserwatorami i choć chcielibyśmy ostrzec bohaterów, nie mamy na to szans. Serce bije coraz szybciej, strony się przewracają, bo z każdym kolejnym rozdziałem stajemy się świadkami czegoś, na co i my chcielibyśmy mieć wpływ. Zaczynamy sami zadawać sobie pytanie: co moglibyśmy zrobić, żeby było lepiej? Jak sprawić, aby nasi bohaterowie nie mieli tak pod górkę?
Akcja nie zwalnia tempa, ale Anna Levi zadbała o to, aby czytelnik mógł wejść do klubu 7th Heaven, miejsca na pograniczu światów i za pomocą kodów QR zobaczyć bohaterów, miejsce akcji, poznać sekrety…
Długo nie mogłam mówić Wam o tej książce, a chciałam krzyczeć: czytajcie, kocham nad życie!
Życzę Wam wielu bezSENnych nocy z 7th Heaven, niech ta lektura Was porwie, wciągnie bez reszty, bo to historia, którą musicie poznać. Oto przed Wami patronat Z kotem czytane.